Jak można było przewidzieć Apple znalazło się wśród firm, które zgodnie z wprowadzonym w Unii Europejskiej aktem o rynkach cyfrowych kwalifikują się do grona „strażników dostępu". Oznacza to, że będzie zobowiązane do wprowadzenia szeregu poważnych zmian w iOS.

„Strażnicy dostępu" to duże firmy kontrolujące najważniejsze cyfrowe platformy, mające potencjał by wykorzystywać swoją rynkową pozycję do szkodzenia mniejszym konkurentom i ograniczania im dostępu do potencjalnych klientów. Przepisy aktu o rynkach cyfrowych definiują ich w następujący sposób:

(...) aby uznać platformę za strażnika dostępu (ang. „gatekeeper”), po pierwsze musi ona uzyskiwać na przestrzeni ostatnich trzech lat roczny obrót na terytorium UE wynoszący co najmniej 7,5 mld EUR lub mieć kapitalizację rynkową wynoszącą co najmniej 75 mld EUR, a po drugie musi z niej korzystać co najmniej 45 mln użytkowników końcowych aktywnych miesięcznie i co najmniej 10 000 użytkowników biznesowych z siedzibą w Unii.

Platforma musi również świadczyć co najmniej jedną podstawową usługę platformową w co najmniej trzech państwach członkowskich. Takie podstawowe usługi platformowe obejmują internetowe platformy handlowe i sklepy z aplikacjami, wyszukiwarki internetowe, serwisy społecznościowe, usługi w chmurze, usługi reklamowe, asystentów głosowych czy przeglądarki internetowe.

Na liście firm, które przyznały się do spełniania tych kryteriów, oprócz Apple znalazły się też Alphabet (Google), Amazon, Meta (Facebook), Microsoft i ByteDance (TikTok). Komisja Europejska ma zatwierdzić listę we wrześniu, jednak wydaje się to już czystą formalnością. Zgodnie z nowymi przepisami firmy uznane za „strażników dostępu" mają czas do 5 marca 2024 roku na wprowadzenie szeregu zmian w swoich platformach. W przypadku Apple chodzi przede wszystkim o otwarcie iOS i iPadOS na zewnętrzne źródła aplikacji i systemy płatności oraz otwarcie iMessage na współpracę z zewnętrznymi komunikatorami.

Warto jednak zauważyć, że akt o rynkach cyfrowych pozostawia pewne furtki prawne, dzięki którym Apple będzie mogło próbować „wymigać się" od otwarcia App Store na zewnętrzne źródła aplikacji twierdząc, że nie istnieje możliwość wprowadzenia tej zmiany w sposób bezpieczny dla platformy i jej użytkowników. Szanse na to, że Komisja Europejska przyjmie takie tłumaczenie, wydają się niewielkie, jednak biorąc pod uwagę dotychczasowe działania Apple w tym zakresie można spodziewać się, że firma i tak spróbuje tej taktyki, chociażby po to by opóźnić konieczność wprowadzania niewygodnych dla siebie zmian.

Źródła: Reuters, 9to5Mac