Projektując lokalizator AirTag Apple zadbało o to, by wyposażyć go w zabezpieczenia mające zapobiec śledzeniu za jego pomocą ludzi bez ich wiedzy. Z biegiem czasu były one też usprawniane i rozbudowywane. Wiele osób uważa jednak, że mimo wszystko nadal nie są one wystarczające. Teraz dwie kobiety, które były śledzone za pomocą AirTagów, zdecydowały się pozwać Apple.

Kobiety w złożonym w poniedziałek pozwie oskarżają Apple o wypuszczenie na rynek niebezpiecznego produktu, który może być wykorzystywany do krzywdzenia ludzi poprzez śledzenie ich bez ich wiedzy, tak jak miało to miejsce w ich przypadku. Pierwsza z nich twierdzi, że prześladujący ją były partner ukrył AirTag w jej samochodzie, dzięki czemu był w stanie ją odnaleźć gdy przeprowadziła się, by od niego uciec. Druga była śledzona przez męża, który ukrył AirTag w plecaku jej dziecka. Obie żądają od firmy zadośćuczynienia finansowego.

Lokalizatory AirTag trafiły do sprzedaży w kwietniu 2021 roku i szybko spotkały się z pewną krytyką ze strony specjalistów od zabezpieczeń, którzy wytykali Apple pewne niedopatrzenia w tym zakresie. Zwracali oni uwagę m.in. na to, iż ostrzeżenia o śledzeniu są widoczne jedynie dla użytkowników nowszych wersji systemu iOS, a sygnały dźwiękowe wydawane przez same akcesorium są dość ciche i rzadkie. Apple zareagowało na to dopiero w lutym 2022 roku, usprawniając niektóre zabezpieczenia.

Źródło: MacRumors