Czasy, w których Apple kojarzone było głównie z komputerami, minęły już chyba bezpowrotnie. Dziś firma ta ma w swojej ofercie bogaty wybór różnego rodzaju sprzętu, akcesoriów, oprogramowania i usług, a zakres jej zainteresowań nieustannie poszerza się o nowe dziedziny. Wszystko wskazuje na to, że jednym z jej kolejnych dużych przedsięwzięć będzie wejście na rynek seriali, filmów i programów telewizyjnych.

Eksperymenty Apple z własnymi produkcjami tego typu zaczęły się już kilka lat temu od muzycznych filmów dokumentalnych tworzonych na potrzeby usługi Apple Music. Z czasem dołączyły do nich również dwa programy typu reality show - Planet of the Apps i Carpool Karaoke. Działania firmy w tej dziedzinie nabrały jednak bardzo wyraźnego rozpędu dopiero w ubiegłym roku, kiedy to internet obiegły pierwsze zapowiedzi zamówionych przez nią seriali. Początkowo skromna lista tytułów z miesiąca na miesiąc wydłużała się o kolejne pozycje, a niektórym z nich towarzyszyły zaangażowane w projekt znane nazwiska ze świata show-biznesu. Szybko stało się jasne, że Apple zamierza stać się nowym graczem na dość tłocznym rynku serwisów VOD. Mimo iż początkowo podchodziłem do tego pomysłu dość sceptycznie, a komentarze na tematycznych forach i serwisach internetowych pokazywały wyraźnie, że nie byłem w tej opinii osamotniony, to jednak z czasem nabrałem przekonania, że kryje on w sobie spory potencjał.

Jak już wcześniej wspomniałem, rynek usług VOD oferujących własne seriale, filmy i programy telewizyjne jest obecnie pełen konkurujących ze sobą serwisów. Wiele spośród nich rozwija się bardzo intensywnie, każdego miesiąca wypuszczając setki godzin nowych autorskich materiałów. W porównaniu z nimi niespełna 30 seriali zamówionych przez Apple na przestrzeni ostatniego roku, z których żaden nie ma jeszcze nawet oficjalnej daty premiery, nie robi już takiego wrażenia. Wręcz przeciwnie, działania firmy Apple na tej płaszczyźnie wydają się być zbyt nieśmiałe, ostrożne i powolne, by miała ona szansę konkurować z serwisami pokroju Netfliksa. Nie dziwi więc, że wiele osób postrzega jej starania jako z góry skazane na porażkę. Prawda jest jednak taka, że Apple wcale nie będzie z nimi rywalizować, a przynajmniej nie bezpośrednio. W odróżnieniu od wspomnianych wcześniej serwisów, dla których autorskie produkcje stanowią podstawę oferty i jeden z najsilniejszych wabików na klientów, seriale i filmy Apple będą jedynie dodatkiem do innych produktów i usług.

Jak na razie nie wiadomo jeszcze dokładnie, w jakiej formie firma Apple zamierza udostępniać nam swoje produkcje. Początkowo wydawało się pewne, że podobnie jak jej wcześniejsze filmy dokumentalne i programy reality show będą one dostępne wyłącznie za pośrednictwem usługi Apple Music. Niedawno jednak pojawiły się plotki, jakoby w przyszłym roku Apple zamierzało utworzyć nową usługę, oferującą dostęp do muzyki, filmów, seriali, programów telewizyjnych i serwisów informacyjnych w ramach jednego abonamentu. Niektóre źródła twierdzą też, że część z zamówionych seriali ma być dostępna za darmo dla wszystkich użytkowników produktów tej firmy, tak jak ma to obecnie miejsce w przypadku Carpool Karaoke. Cechą wspólną łączącą wszystkie te warianty jest jednak to, iż seriale i filmy stanowią w nich element większej całości - kolejny miły dodatek dla osób, które zdecydują się wejść w ten słynny apple'owski „ekosystem”. O ile więc wydaje się być mało prawdopodobne, by ktokolwiek zdecydował się na produkty i usługi Apple tylko po to, by zyskać dostęp do seriali, o tyle dla osób dopiero rozważających zakup mogą one stanowić kolejny drobny „plusik” przechylający szalę na korzyść tej firmy. Już samo ich istnienie będzie więc dawać jej pewną przewagę nad konkurencją, a jeśli któreś z nich będą mogły przy okazji pochwalić się dobrymi recenzjami, nagrodami lub dużą oglądalnością, zyska ona też dzięki nim dodatkowy prestiż i rozgłos.

Oczywiście by seriale Apple miały szanse spodobać się krytykom i widzom, muszą trzymać wystarczająco wysoki poziom lub wyróżnić się czymś nowatorskim na tle tego, co można obecnie obejrzeć w telewizji i serwisach VOD (które, jak już wcześniej wspomniałem, wypuszczają nowe produkcje w wręcz szaleńczym tempie). Tutaj dochodzimy właśnie do drugiego problemu, który niepokoi wiele osób śledzących poczynania Apple w szeroko pojętej branży rozrywkowej, a którym są ograniczenia narzucane osobom zaangażowanym w tworzenie zamówionych przez tę firmę seriali. Chce ona bowiem za wszelką cenę unikać w swoich produkcjach tematów kontrowersyjnych, które mogłyby wpłynąć negatywnie na jej wizerunek, w najgorszym wypadku doprowadzając nawet do bojkotu jej produktów. Wiele osób obawia się przez to, że seriale Apple okażą się być bezbarwną, ugrzecznioną papką, bez szans na wybicie się w świecie pełnym odważnych produkcji, których autorzy nie boją się poruszać trudnych, niewygodnych tematów.

Sam również zaliczam się do osób podzielających wspomniane wątpliwości. Nadzieję na to, iż seriale Apple mogą jednak mimo wszystko pozytywnie zaskoczyć nas wysokim poziomem, przywraca mi jednak w pewnym stopniu to, iż firma ta tym razem nie próbuje robić wszystkiego samodzielnie (tak jak miało to miejsce np. w przypadku niezbyt udanego Planet of the Apps), lecz współpracuje z ludźmi i firmami mającymi ogromne doświadczenie i świetne portfolio. W prace nad serialami zaangażowane są m.in. wytwórnie Paramount TV i Anonymous Content, mające na swoim koncie takie hity jak „Mr. Robot”, „13 powodów”, „True Detective” czy „Maniac”. Jedyny zamówiony do tej pory przez Apple film animowany wyprodukuje zaś wielokrotnie nominowane do Oscara irlandzkie studio Cartoon Saloon. Wśród współpracujących z Apple scenarzystów, reżyserów i producentów znajdziemy m.in. takie sławy jak Terry Gilliam (znany przede wszystkim z grupy Monty Python), J.J. Abrams (m.in. „Lost”, „Fringe” i „Gwiezdne Wojny ep. VII”), Damien Chazelle („Whiplash”, „La La Land”), Ronald D. Moore („Battlestar Galactica”, „Carnivale” i różne odsłony serii „Star Trek”), Francis Lawrence („Jestem Legendą” i dwie części serii „Igrzyska Śmierci”) i M. Night Shayamalan („Szósty Zmysł”, „Niezniszczalny”, „Osada”, „Wizyta”). W obsadzie poszczególnych produkcji zobaczymy zaś m.in. Reese Witherspoon, Jennifer Aniston, Octavię Spencer, Chrisa Evansa, Jasona Momoa i Aarona Paula.

Pozytywnie nastraja też to, że wśród seriali i filmów zamówionych dotychczas przez Apple znajdziemy zarówno nowe, oryginalne pomysły, jak i projekty bazujące na własności intelektualnej o ugruntowanej pozycji. Do tej pierwszej grupy zaliczają się m.in. komedia historyczna „Dickinson", mająca pokazywać dziewiętnastowieczną Amerykę z perspektywy ekscentrycznej poetki, animowane „Wolfwalkers", opowiadające o przyjaźni między córką łowcy wilków a znalezioną przez nią w lesie dziką dziewczynką, czy niezatytułowany jeszcze serial Moore'a, pokazujący świat, w którym tzw. wyścig kosmiczny między USA i ZSRR nigdy nie dobiegł końca. W drugiej grupie dominują zaś ekranizacje bestsellerowych powieści, takich jak „Pachinko”, „Shantaram”, „W obronie syna”, „Are You Sleeping”, czy cyklu „Fundacja”. Na liście znalazło się też miejsce dla dwóch remake'ów dawnych hitów - „Amazing Stories” Stevena Spielberga i „Bandytów Czasu” Terry'ego Gilliama - oraz zamerykanizowanej wersji francuskiego serialu „Calls”.

Oczywiście żadna z wymienionych powyżej rzeczy nie gwarantuje jeszcze sukcesu całego przedsięwzięcia. Zawsze istnieje szansa na to, że Apple popełni gdzieś kolosalny błąd, przez który próba wejścia tej firmy na rynek VOD zakończy się całkowitą porażką. O tym jednak przekonamy się dopiero, gdy jej pierwsze produkcje ujrzą światło dzienne. Do tego czasu pozostanę jednak dobrej myśli, gdyż jak na razie wszystko wskazuje na to, że działania te mimo wszystko okażą się być dobrym pomysłem.

Artykuł ukazał się pierwotnie w MyApple Magazynie nr 4/2018

Pobierz MyApple Magazyn nr 32/2018