W ostatnich miesiącach coraz więcej pracowników Apple publicznie krytykuje warunki pracy w tej firmie. Część z nich w celu nagłośnienia problemu postanowiła zorganizować się pod hasłem #AppleToo. Jedna z liderek tego ruchu, Cher Scarlett, odeszła niedawno z Apple.

Cher Scarlett we wrześniu złożyła przeciwko Apple skargę do National Labor Relations Board - urzędu odpowiadającego w USA za nadzorowanie przestrzegania prawa pracy. Zarzuciła w niej wspomnianej firmie m.in. utrudnianie pracownikom walki o równe płace oraz zezwalanie na mobbing. Jej prawnicy poinformowali jednak niedawno, iż udało im się dojść do porozumienia z przedstawicielami Apple. Dokładne warunki ugody nie zostały ujawnione, jednak wiadomo, że w jej wyniku Scarlett zgodziła się wycofać wspomnianą wcześniej skargę i dobrowolnie odejść z firmy.

Ruch #AppleToo miał zachęcać pracowników Apple do publicznego mówienia o złych warunkach pracy oraz uświadamiać ich o przysługujących im prawach. Scarlett jest już drugą osobą związaną z jego organizacją, która zakończyła pracę w Apple. Pierwsza, Janneke Parrish, została zwolniona w październiku. Oficjalnym powodem było usunięcie przez nią ze służbowych urządzeń danych i aplikacji (m.in. Robinhood, Pokémon GO i Google Drive), co zdaniem przedstawicieli Apple miało utrudnić prowadzenie wewnętrznego śledztwa. Wiele osób podejrzewa jednak, że w rzeczywistości był to tylko pretekst do pozbycia się niewygodnej pracownicy. Na początku września Apple zwolniło też Ashley Gjøvik, która wprawdzie nie była powiązana bezpośrednio z ruchem #AppleToo, ale od dłuższego czasu publicznie krytykowała kulturę pracy w firmie i oskarżała współpracowników i przełożonych o seksizm i mobbing.

Źródło: Bloomberg