Z roku na rok na rynek trafia coraz więcej gier planszowych, które oprócz fizycznych elementów, takich jak kości, pionki czy karty, używają też wirtualnych dodatków, najczęściej w postaci aplikacji dla urządzeń z systemem iOS lub Android. Gry tego typu często wzbudzają wiele skrajnych emocji wśród miłośników planszówek. Podczas gdy jedni postrzegają je jako pewien powiew świeżości, innym nie za bardzo podoba się postępująca cyfryzacja tego hobby.

Przyznam szczerze, że jeszcze całkiem niedawno sam podchodziłem bardzo sceptycznie do koncepcji gier planszowych wspomaganych przez aplikacje. Podobnie jak wiele innych osób traktuję planszówki jako odskocznię od otaczającego nas na co dzień technologicznego zgiełku, więc pomysł używania podczas gry dodatkowego urządzenia elektronicznego bardzo mnie zniechęcał. Obawiałem się też, że możliwość przerzucenia na aplikację co bardziej skomplikowanych elementów mechaniki rozgrywki rozleniwi projektantów, co przełoży się na mniej dopracowane i nudniejsze gry, w których zamiast zachwycać się pomysłowo zaprojektowanymi zasadami, będziemy po prostu klikać w ikonki na ekranie i przesuwać pionki zgodnie z tym, co nam każe aplikacja. Po bliższym zapoznaniu się z kilkoma tego typu tytułami musiałem jednak zmienić zdanie. Okazuje się bowiem, że wielu projektantów gier planszowych decydujących się wzbogacić je o aplikacje robi to w taki sposób, by nie dominowały one nad pozostałymi elementami gry. Dzięki temu leżący na stole iPad czy iPhone staje się dodatkiem wzbogacającym rozgrywkę, jednak nieodwracającym naszej uwagi od głównych elementów gry. Przedstawione poniżej tytuły to, moim skromnym zdaniem, świetne przykłady gier, w których integracja z aplikacją sprawdza się naprawdę dobrze.

Alchemicy

W grze „Alchemicy” gracze wcielają się w przedstawicieli tytułowego zawodu, rywalizujących ze sobą o bogactwo, sławę i, przede wszystkim, uznanie w światku naukowym. Rozgrywka podzielona jest na dwie lekko zahaczające o siebie sfery. Pierwsza z nich to tzw. „worker placement”, czyli dysponowanie ograniczoną liczbą akcji i zasobów. W każdej turze gracze mogą m.in. zbierać składniki, kupować przedmioty, testować opracowane przez siebie receptury alchemiczne, sprzedawać wytworzone mikstury, opublikować pracę naukową lub spróbować obalić teorię opublikowaną wcześniej przez jednego z konkurentów. Druga sfera rozgrywki to zabawa dedukcyjna, polegająca na rozpracowywaniu alchemicznych właściwości poszczególnych składników i opracowywaniu receptur. Każdy składnik alchemiczny ma trzy niewidoczne dla graczy cechy, określone symbolami o różnych kolorach i rozmiarach. Jeśli połączymy ze sobą dwa składniki posiadające ten sam symbol i kolor, ale inny rozmiar, otrzymamy miksturę o konkretnych właściwościach. Mieszając ze sobą różne składniki i analizując rezultaty, gracze muszą wydedukować, jakie cechy posiadają poszczególne składniki.

Sęk w tym, że właściwości składników, a co za tym idzie również receptury poszczególnych mikstur, zmieniane są losowo przy każdej nowej rozgrywce. Mieszanka składników, która w jednej grze wytwarzała bardzo pożądaną przez klientów miksturę uzdrawiającą, w kolejnej może nie dawać żadnego efektu lub wręcz okazać się trucizną. Gracze muszą więc za każdym razem na nowo badać i odkrywać właściwości poszczególnych składników i ich kombinacje potrzebne do wytworzenia określonych mikstur. Tutaj właśnie przydatna okazuje się pomoc aplikacji. To ona przy każdej nowej rozgrywce losuje dla nas właściwości poszczególnych składników, a następnie prezentuje nam wyniki naszych eksperymentów. Na koniec gry pokazuje nam też właściwe odpowiedzi, pozwalając sprawdzić, który z alchemików najlepiej poradził sobie z ustalaniem właściwości składników.

Posiadłość Szaleństwa (Druga Edycja)

„Posiadłość Szaleństwa” to przygodowa gra kooperacyjna inspirowana klasycznymi opowiadaniami grozy H.P. Lovecrafta. Gracze wcielają się tu w badaczy tajemnic, zmagających się z pradawnymi bóstwami, tajemniczymi kultami i całą masą innych koszmarnych niebezpieczeństw. Gra toczy się na modularnej planszy, zbudowanej z kafelków przedstawiających różne pomieszczenia tytułowej posiadłości oraz otaczające ją tereny, po której poruszają się figurki reprezentujące postacie graczy i przeciwników. W trakcie rozgrywki badacze będą musieli m.in. przeszukiwać lokacje w poszukiwaniu wskazówek, rozwiązywać zagadki oraz walczyć z potworami. Podstawowa wersja gry oferuje cztery scenariusze, różniące się między sobą m.in. budową planszy, zadaniami stawianymi przed graczami, warunkami zwycięstwa oraz oczywiście fabułą.

Wszystkie scenariusze zostały zaprojektowane w taki sposób, by można było podchodzić do nich wielokrotnie, za każdym razem trafiając na nieco inne wyzwania. Duża w tym zasługa aplikacji, która pełni tu rolę niewidzialnego „reżysera”, sterującego wszystkim zza kulis. Za każdym razem wprowadza ona pewne zmiany w rozgrywce, np. wybierając inny układ pomieszczeń, położenie wskazówek i przedmiotów czy przeciwników, którzy staną na naszej drodze. Za pośrednictwem aplikacji rozwiązujemy też pojawiające się w trakcie gry zagadki, zwykle mające formę łamigłówek lub minigier logicznych, obsługiwanych za pomocą ekranu dotykowego. Aplikacja odpowiada też za całą otoczkę fabularną rozgrywki - to właśnie w niej znajdziemy wprowadzenie do aktualnego scenariusza, opisy zdarzeń mających miejsce w trakcie rozgrywki oraz dialogi z napotkanymi postaciami.

Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie

„Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie” to gra osadzona w świecie znanym z książek J.R.R Tolkiena, stanowiąca rozwinięcie pomysłów z „Posiadłości Szaleństwa”. Podobnie jak we wspomnianej grze rozgrywka toczy się tu na modularnych planszach, których budowa ustalana jest za każdym razem losowo, zaś jej głównym motorem napędowym jest aplikacja, która generuje stawiane przed graczami wyzwania i tworzy fabularną otoczkę wokół wszystkich podejmowanych przez nich akcji.

Jedną z głównych różnic pomiędzy „Posiadłością Szaleństwa” a „Podróżami przez Śródziemie” jest to, iż podczas gdy ta pierwsza oferowała zestaw odrębnych, niepowiązanych ze sobą scenariuszy, ta druga posiada pełną kampanię fabularną, składającą się z szeregu powiązanych ze sobą misji. Z jednej strony wzbogaca to rozgrywkę i daje potencjał na znacznie bardziej „epicką” przygodę, z drugiej zaś czyni grę znacznie bardziej wymagającą, gdyż dotarcie do finału historii zawsze będzie wymagać od graczy kilku sesji.

Unlock! Wielka Ucieczka

„Unlock! Wielka Ucieczka” to gra logiczna inspirowana tzw. escape roomami. Podobnie jak w prawdziwej zabawie tego typu celem gry jest wydostanie się z pokoju, co wymaga od graczy rozwiązania serii zagadek, najczęściej wykorzystujących w jakiś sposób otaczające ich przedmioty. Różnica polega na tym, iż w „Unlock!” zarówno sam pokój, jak i wszystkie znajdujące się w nim obiekty przedstawione są za pomocą kart. Większość z nich nie tylko pokazuje, jak wygląda dane miejsce lub przedmiot (co jest ważne, gdyż przyglądając się im, możemy znaleźć ukryte wskazówki, np. podpowiedź zapisaną na wiszącym na ścianie plakacie), ale też pozwala na różnego rodzaju interakcje. Jeśli chcemy użyć jednego przedmiotu na drugim (np. otworzyć szafę kluczem lub odkręcić kratkę wentylacyjną śrubokrętem) dodajemy do siebie numery ich kart. Wynik tego działania wskaże nam numer karty, którą powinniśmy wyszukać w talii, by sprawdzić, jakie efekty przyniosła nasza akcja (może ona przedstawiać np. otwartą walizkę lub przedmiot, który znaleźliśmy w szybie wentylacyjnym).

Oprócz poszukiwania wskazówek na obrazkach i łączenia ze sobą odpowiednich kart co jakiś czas trafimy też na bardziej skomplikowane zagadki. Wtedy właśnie do gry wkracza aplikacja. To za jej pośrednictwem będziemy bowiem obsługiwać wszystkie dodatkowe łamigłówki, takie jak np. przecinanie kolorowych kabelków w tykającej bombie zegarowej czy rozszyfrowywanie kodu nadawanego alfabetem Morse'a. Nie oznacza to jednak, że w momencie pojawienia tego typu zagadki zupełnie odrywamy się od kart i skupiamy całą uwagę na ekranie. Większość z nich jest w jakiś sposób powiązana z informacjami zawartymi na kartach, więc by je rozwiązać, będziemy musieli szukać podpowiedzi właśnie tam. Aplikacja służy też do odmierzania czasu, jaki pozostał nam na wydostanie się z pomieszczenia.

Największą wadą gry „Unlock!” jest jej jednorazowość. Wydana w Polsce pierwsza edycja gry (pozostałe dwie, oferujące zestawy dodatkowych scenariuszy, dostępne są w języku angielskim) oferuje trzy scenariusze i krótki samouczek, co wystarczy na jakieś cztery godziny zabawy. Kiedy już jednak uda nam się rozwiązać wszystkie zagadki, ponowne przechodzenie gry nie ma właściwie sensu (chyba, że zrobimy sobie na tyle długą przerwę, by zapomnieć ich rozwiązania). Z tego powodu bardzo łatwo jest znaleźć prawie nowe egzemplarze gry na rynku wtórnym. Warto też wspomnieć o tym, że „Unlock!” posiada też darmową wersję demonstracyjną w postaci dodatkowych scenariuszy, które można pobrać za darmo i wydrukować. Są one znacznie krótsze od tych, które znajdziemy w sklepowej wersji gry, ale w zupełności wystarczą, by przekonać się, czy taka forma rozrywki nam się podoba.

Pierwsi Marsjanie: Przygody na Czerwonej Planecie

Ignacy Trzewiczek to jeden z najbardziej uznanych polskich projektantów gier planszowych, któremu największą sławę przyniosła gra kooperacyjna „Robinson Crusoe”, w której gracze wcielali się w rozbitków próbujących przeżyć na bezludnej wyspie. „Pierwsi Marsjanie” stanowi rozwinięcie pomysłów z tamtej gry. Tym razem gracze wcielają się w kolonistów zarządzających stacją badawczą na Marsie. Niestety - obiekt ten okazuje się być prawdziwą śmiertelną pułapką, nieustannie nękaną przez wszelkiej maści wypadki, awarie i inne zdarzenia losowe zagrażające życiu załogi i powodzeniu ich misji. By przeżyć, musimy umiejętnie zarządzać dostępnymi akcjami i zasobami, decydując o tym, które problemy wymagają natychmiastowego rozwiązania, a które można odłożyć na kolejne rundy.

Aplikacja w grze „Pierwsi Marsjanie” pełni potrójną rolę. Po pierwsze: odpowiada ona za generowanie większości wyzwań, z którymi gracze będą musieli się zmierzyć w trakcie gry, od głównych zadań, które musimy wypełnić, by wygrać, przez wydarzenia fabularne stanowiące część aktualnie rozgrywanego scenariusza aż po wszystkie losowe zdarzenia i efekty uboczne działań graczy. Po drugie: tworzy ona fabularną otoczkę wokół całej gry. To właśnie tam znajdziemy wprowadzenia do poszczególnych scenariuszy oraz krótkie opisy tego, co dzieje się na stacji. Po trzecie: stanowi ona pomoc dla graczy i swego rodzaju uzupełnienie instrukcji dołączonej do gry. Przed rozpoczęciem rozgrywki pomaga nam ona w rozstawieniu wszystkich elementów gry (co w tak rozbudowanych planszówkach zwykle zajmuje trochę czasu), zaś wbudowane FAQ pozwala szybko znaleźć odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące zasad.

Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa

„Detektyw” to druga gra w dorobku Ignacego Trzewiczka wykorzystująca dodatkową aplikację, prezentująca przy tym nieco inne podejście do tematu niż „Pierwsi Marsjanie”. Gracze wcielają się tu w policjantów rozwiązujących zagadki kryminalne. Mimo iż znajdziemy tu pewne elementy przypominające poprzednie gry tego twórcy, takie jak chociażby konieczność ciągłego ustalania priorytetów i zarządzania zasobami (detektywi mogą każdego dnia wykonać ograniczoną liczbę zadań, więc nie ma możliwości, by sprawdzić wszystkie tropy), to jednak tym razem sama mechanika rozgrywki jest mniej ważna, gdyż na pierwszy plan wysuwa się warstwa fabularna. Gra „Detektyw” pełna jest różnego rodzaju opisów wydarzeń, mających nie tylko ułatwić graczom wczucie się w klimat, ale też stanowiących ważny element rozgrywki. To głównie na ich podstawie będziemy bowiem decydować o tym, jakie akcje podejmą nasi detektywi w kolejnych turach. Oprócz strategicznego planowania kolejnych ruchów gracze muszą więc też wykazać się umiejętnością wyłapywania wskazówek i tropów, kojarzenia faktów oraz wyszukiwania i analizowania informacji.

Ten ostatni element łączy się ściśle z aplikacją, która w grze „Detektyw” pełni rolę policyjnej bazy danych. To właśnie za jej pomocą będziemy uzyskiwać dostęp do zeznań świadków, zapisów przesłuchań podejrzanych czy akt personalnych wszystkich osób mogących mieć związek ze sprawą. Najciekawsze jest jednak to, że aplikacja nie jest jedynym cyfrowym dodatkiem, który możemy wykorzystać w trakcie gry. Niektóre z prowadzonych w grze śledztw mogą wymagać wiedzy na specyficzne tematy. Jeśli gracze jej nie posiadają, nic nie stoi na przeszkodzie, by poszukać jej w internecie, na stronach tematycznych lub w Wikipedii. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że coś takiego psuje klimat gry, jednak w rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Przeszukując policyjną bazę danych lub internetową encyklopedię w poszukiwaniu informacji mogących pomóc w rozwiązaniu zagadki, łatwo zapomnieć, że gramy w grę planszową, i poczuć się, jakbyśmy naprawdę pracowali nad sprawą.

Niestety, podobnie jak opisywane wcześniej „Unlock!”, „Detektyw” jest doświadczeniem jednorazowym. W pudełku znajdziemy pięć scenariuszy, z których każdy powinien nam zająć przynajmniej dwie godziny (choć czas gry może z łatwością wydłużyć się nawet dwukrotnie, jeśli gramy w grupie osób lubiących dokładnie omawiać i analizować każdą detektywistyczną teorię). Po rozwiązaniu wszystkich zagadek na upartego można spróbować zagrać jeszcze raz, by sprawdzić, gdzie zaprowadziłyby nas tropy, które poprzednio pominęliśmy, jednak nie jest to już tak ekscytujące jak pierwsze podejście. Jak na razie twórcy oferują jeden dodatek, w którym znajdziemy trzy nowe zagadki kryminalne do rozwiązania. Na oficjalnej stronie gry znajdziemy też jeden darmowy scenariusz w postaci plików do wydrukowania, w który można zagrać, nawet nie posiadając samej gry. Za jego pomocą można przetestować przed zakupem, czy taka forma rozrywki przypadnie nam do gustu.

Descent: Wędrówki w Mroku (Druga Edycja)

„Descent: Wędrówki w Mroku” to gra utrzymana w klimacie fantasy, wyraźnie inspirowana klasycznymi RPG w stylu Dungeons & Dragons. W standardowym trybie gry jeden gracz wciela się tu w mrocznego władcę, dowodzącego armiami potworów i posiadającego różnego rodzaju specjalne moce, zaś pozostali w bohaterów próbujących go pokonać. Trzon rozgrywki stanowią tu turowe bitwy rozgrywane za pomocą figurek (pudełko z grą zawiera ich naprawdę pokaźną kolekcję) poruszających się po modularnych planszach (podstawowy zestaw zawiera około 50 dwustronnych kafelków, z których można zbudować różnego rodzaju mapy, takie jak lochy, jaskinie, ruiny czy lasy).

Domyślnym trybem rozgrywki w „Descent” jest kampania, w której gracze rozgrywają kilka powiązanych ze sobą fabularnie scenariuszy. W większości z nich mroczny władca i bohaterowie mają różne warunki zwycięstwa, a to, jak poszczególne strony poradzą sobie ze swoimi zadaniami, ma wpływ na kolejne misje. Dzięki temu kampanię można rozgrywać wielokrotnie, a historia za każdym razem będzie toczyć się inaczej. Pomiędzy kolejnymi zadaniami gracze mogą też ulepszać swoich bohaterów za pomocą zdobytego złota i doświadczenia.

W odróżnieniu od większości gier z tej listy aplikacja towarzysząca grze „Descent” nie jest niezbędnym elementem rozgrywki, lecz stanowi opcjonalny dodatek. Możemy z niej skorzystać, gdy mamy za mało osób do wspólnej gry (działa nawet wtedy, gdy chcemy zagrać w pojedynkę) lub gdy żaden z graczy nie chce pełnić roli mrocznego władcy. Wtedy to właśnie aplikacja przejmuje na siebie kierowanie wrogimi jednostkami, wzbogacając też przy okazji rozgrywkę o kilka nowych elementów. Grając z pomocą aplikacji, zyskujemy też dostęp do zupełnie nowego zestawu misji, dzięki którym możemy urozmaicić rozgrywkę, gdy już znudzi nam się podstawowa kampania.

Star Wars: Imperium Atakuje

„Imperium Atakuje” to gra bazująca na zasadach drugiej edycji „Descent”, w której świat fantasy zastąpiono przez uniwersum „Gwiezdnych Wojen”. Gracze wcielają się tu w oddział rebeliantów, a zamiast mrocznego władcy mamy dowódcę sił Imperium. Mechanika rozgrywki została trochę zmodyfikowana w stosunku do pierwowzoru, po części, by lepiej dostosować ją do specyfiki przedstawionego świata (blastery i granaty wymagają jednak nieco innych zasad niż miecze i łuki), ale też by uczynić rozgrywkę szybszą i bardziej płynną (znajdziemy tu nawet specjalny tryb potyczki dla dwóch graczy, pozwalający rozgrywać szybkie starcia niewielkich oddziałów, trwające około pół godziny). Najważniejsze elementy pozostały jednak bez zmian - nadal mamy tu do czynienia z taktycznymi bitwami figurek poruszających się po modularnych planszach. Podobnie jak w przypadku „Descent”, podstawowy wariant rozgrywki w „Imperium Atakuje” nie wymaga aplikacji. Jest ona potrzebna tylko wtedy, gdy żaden z graczy nie chce kierować oddziałami Imperium, lub gdy chcemy zagrać w którąś z dodatkowych misji.

Artykuł ukazał się pierwotnie w MyApple Magazynie nr 10/2019

Pobierz MyApple Magazyn nr 10/2019